Zabrze, stadion Górnika
Sędzia: Kuleszir
Widzów: ok. 20 tys.
Górnik: Ginter Procek, Henryk Zimmermann, Antoni Franosz, Karol Dominik, Maksymilian Klenczar, Eryk Nowara, Henryk Szalecki, Alfred Kokot (Ginter Gawlik), Manfred Fojcik, Waldemar Jarczyk, Henryk Czech; Trener – Gerard Wodarz
Budowlani: Janusz Paszkiewicz, Zdzisław Trojanowski, Alfons Kania (Eugeniusz Wojtkiewicz), Bolesław Skronkiewicz, Zdzisław Rogowski, Jan Mruczyński, Stanisław Smajda, Franciszek Klik, Henryk Szymborski, Łabicki, Zbigniew Słysz; Trener – Tadeusz Foryś
„Sport”
Spotkanie beniaminka II ligi, Górnika Zabrze, z zeszłorocznym pierwszoligowcem — Budowlanymi Opole, miało dwa zupełnie odmienne okresy. W pierwszej fazie gry stroną atakującą byli zabrzanie, którzy szybciej dochodzili do piłki, celniej adresowali podania i wykazywali o wiele większe zrozumienie dla gry kombinacyjnej, niż ich przeciwnicy. Napastnicy Górnika wspierani przez doskonale grających obrońców: Franosza i Dominika oraz Nowarę w pomocy śmiało atakowali, zaskakując Paszkiewicza licznymi strzałami.
Szczególnie dużo zamieszania na tyłach Budowlanych robił mały, ale za to niezwykle ruchliwy Fojcik, który często zmieniał pozycję i wygrywał większość pojedynków z rosłymi obrońcami. Blok defensywny opolan, z Kanią na czele, długo stawiał opór, odbijając piłki czym się tylko dało. W 17 minucie musiał się jednak ugiąć przed sprytnym zagraniem Jarczyka. Za faul na Fojciku sędzia podyktował rzut wolny. Do przerzuconej przez Nowarę nad murem piłki, Jarczyk rzucił się, jak szczupak, i muskając lekko głową skierował ja obok wybiegającego z bramki Paszkiewicza.
Po przerwie obraz gry zmienił się radykalnie na korzyść Budowlanych. Rogowski i Mruczyński nawiązali ściślejszą współpracę z atakiem, celniej rozgrywali piłki, zmuszając górników do większej bieganiny i redukując w ten sposób systematycznie ich zapas sił. Nie pomogło zastąpienie "wypompowanego" Gawlika Kokotem, który poza kilkoma udanymi zwodami nie pokazał nic specjalnego. Przewaga Budowlanych stawała się w miarę upływu czasu coraz większa. Szymborski i Klik — najgroźniejsi napastnicy Budowlanych, nieprzerwanie przedzierali się przez linie obronne Górnika. Wreszcie w 76 minucie samotny rajd Klika przez połowę boiska Szymborski zakończył wspaniałym wolejem w górny róg, zdobywając wyrównującą bramkę.
„Sport” nr 23 z dnia 22 marca 1954 r.
(za wikigornik.pl)