Szura, Cichy, Kania, Skronkiewicz, Rogowski, Strociak, Mielniczek, Jarek, Klik, Popluc, Spałek
Niedzielny mecz, który – powiedzmy szczerze, spędzał sen z powiek wszystkich sympatyków Budowlanych, zakończył się dość nieoczekiwanie łatwym i wysokim zwycięstwem beniaminka ekstraklasy 4:1. Wystarczyło 20 min. szturmu Opolan, aby słaba defensywa gości zupełnie straciła głowę i pozwoliła aż trzykrotnie napastnikom Budowlanych wpisać się na listę strzelców bramek.
Obawy kibiców Budowlanych, że brak Wrzosa i doświadczonego bramkarza odbije się na wyniku okazały się, jak widać niesłuszne.Ostateczny rezultat mógł być nawet dwukrotnie wyższy, gdyby Budowlani wykorzystali choćby 50 proc. sytuacji podbramkowych. Niestety gospodarze zawodzili pod bramką Stroniarza w sposób fatalny, nie potrafili zdobyć bramek z najbliższych odległości, np. Klik (który był kilkakrotnie sam na sam z bramkarzem), Mielniczek i Rogowski.
Mecz niedzielny można bez przesady nazwać meczem nie wykorzystanych okazji, mimo że Budowlani zdobyli aż 4 bramki, a trzykrotnie poprzeczka względnie słupek przychodziły w sukurs Stroniarzowi.
„Garbarze” zagrali bardzo słabo. Odnosi się to tak do bloku defensywnego, jak i piątki napastników, którzy oddali na bramkę Szury zaledwie kilka celnych strzałów.
Spotkanie wczorajsze stało na stosunkowo słabym poziomie. Podobać się mogło jedynie przez pierwsze 20 minut, kiedy to Opolanie zagrali na naprawdę ligowym poziomie, przeprowadzili kilka błyskawicznych ataków i zdobyli 3 bramki. Potem wyraźnie zwolnili tempo i… z boiska zaczęło wiać wyraźnie chaosem i przypadkowością. Wprawdzie atak Budowlanych potrafił rozpalić widownię i stworzył niesamowitą ilość dogodnych sytuacji podbramkowych, niestety, jak już wspomnieliśmy, nie umiał ich wykorzystać.
Opolanie mimo zwycięstwa nie zachwycili. Mając zapewnioną już do przerwy wygraną, walczyli do końca spotkania bardzo nerwowo, przeprowadzając przez 90 minut zbyt mało przemyślanych akcji.
Zawiódł Klik, który wyczekiwał na piłkę i nie potrafił w niedzielę pokierować napadem. Najlepszym w tej linii był niezawodny Spałek, który rwał nieustannie do przodu, oraz Jarek. W bloku defensywnym wyróżnił się Kania oraz ruchliwy, jak żywe srebro Strociak. Podobał się również Skronkiewicz, który wychodził bardzo często do przodu.
Cichy i młody bramkarz Szura wywiązali się ze swych obowiązków.Całą jedenastkę należy pochwalić za ambicję i serce, jakie włożyli w to spotkanie. Przypuszczamy, że na grę Budowlanych w dużym stopniu wpłynęła i zaciążyła na niej odpowiedzialność za losy tego spotkania. Tym zapewne należy tłumaczyć mimo zwycięstwa, słabszy niż normalnie, występ Opolan.
Sędzia Nowak z Kielc, jak jego koledzy liniowi popełnili kilkanaście błędów, szczególnie przy ocenie tzw. spalonych.„Trybuna Opolska”, nr 96 z 23 IV 1956