Szura, Cichy, Kania, Skronkiewicz, Rogowski, Strociak, Mielniczek, Jarek, Klik, Popluc, Spałek
8 tys. widzów schodziło w niedzielę z boiska Opolan bardzo zawiedzionych, tak grą swoich pupilów, jak i wynikiem remisowym, który absolutnie nie zaspokajał apetytów.
Budowlani zagrali bardzo słabo. Tak kiepsko walczącej drużyny opolskiej nie widzieliśmy jeszcze w tym roku. Kryzys w drużynie, jaki dał się zaobserwować w Łodzi, niestety nie został przezwyciężony, a co gorsze, raczej pogłębił się.Opolanie grają bez jakiejkolwiek myśli, składnych akcji jest bardzo mało, większość podań obrońców jak i pomocników wędruje z reguły do nóg przeciwników. Atak, ta dotychczas najsilniejsza formacja gospodarzy, stracił dużo ze swej bojowości i skuteczności. Jednym jedynym zawodnikiem w tej linii, który zasłużył w niedzielę na miano napastnika, był Spałek. On też zdobył bramkę i często niepokoił obronę gości i bramkarza Stefaniszyna.
Reszta zawodników przechodzi ogromny spadek formy, odnosi się to szczególnie do Jarka, który był wczoraj zupełnie niewidoczny, jak i Klika, rażącego powolnością. Najsłabszym w tej linii jest chyba Mielniczek, mało ruchliwy, grający nonszalancko i bez ambicji.Bramkarz Szura bramki wprawdzie nie mógł obronić, ale stale daje się odczuć u niego brak rutyny, co nie pozwala mu na pewne interwencje w gorących sytuacjach podbramkowych.
Mecz niedzielny zakończył się wynikiem remisowym, wydaje się nam, że rezultat ten nie krzywdzi żadnej z drużyn.
Obie zagrały daleko poniżej swoich możliwości i na poziomie odbiegającym daleko od tego, którego wymaga się od I-ligowców. Masę doskonałych sytuacji podbramkowych zmarnowali napastnicy obu drużyn. Jarek, Popluc, Mielniczek, Hachorek i Baszkiewicz. Inna rzecz, że bramkarz Stefaniszyn miał wczoraj wielki dzień i dzięki niemu Gwardia nie utraciła dalszych bramek.
Hachorek nie wykorzystał nawet rzutu karnego strzelając w 5 minucie daleko od słupka.
Gwardziści grający bardziej kombinacyjnie mieli najlepszych zawodników w bramkarzu Stefaniszynie, Hodyrze oraz Baszkiewiczu i wszędobylskim Hachorku, który jednakże zatracił zupełnie strzał.Sam mecz był ciekawy, gdyż obfitował, jak już wspomnieliśmy, w szereg gorących sytuacji podbramkowych, akcje zmieniały się szybko i przenosiły z jednej bramki pod drugą.
Bramkę dla Gwardii zdobył Wiśniewski z dalekiego 30-metrowego strzału w sam róg bramki.
Forma, jaką zademonstrowali Budowlani, nie nastraja nikogo z ich sympatyków optymistycznie na przyszłość, tym bardziej, że czekają ich ciężkie mecze z których muszą wynieść kilka punktów.Budowlani będą musieli mocno potrenować, aby odzyskać szybkość i pełnię kondycji, te dwa atutu, które dotąd pozwalały im grać i zwyciężać.
W spotkania trzeba będzie poza tym włożyć więcej serca i ambicji, dużo więcej, niż w to niedzielne z Gwardią.„Trybuna Opolska”, nr 108 z 7 IV 1956