Kornek, Wrzos, Kania, Skronkiewicz, Strociak, Klik, Mielniczek, Jarek, Stemplowski, Popluc, Spałek
Spotkanie beniaminka naszej piłkarskiej ekstraklasy Budowlanych Opole z mistrzem Polski warszawskim CWKS ściągnęło na opolski stadion ponad 15.000 widzów, którzy byli świadkami zaciętego i emocjonującego pojedynku.
Mimo, że tempo gry było żywe, zwłaszcza w pierwszej części spotkania i akcje toczyły się jak w kalejdoskopie, w ogólnym przekroju mecz nie stał na zadowalającym poziomie. Odnosi się to zwłaszcza do drużyny CWKS, po której opolscy miłośnicy piłki spodziewali się koncertu gry.
W pierwszej części spotkania CWKS zademonstrował wprawdzie swoje wysokie walory, w drugiej jednak po uzyskaniu piątej bramki, pieczętującej zwycięstwo, nonszalancką grą nie zdobył sympatii opolskiej publiczności.
Bezsprzecznie drużyna przodownika tabeli techniką i taktyką gry górowała nad gospodarzami, mając w napastnikach Pohlu, Kempnym i pomocniku Zientarze swe najmocniejsze punkty. Szybkość, doskonałe operowanie skrzydłami, umiejętność zmiany pozycji, oto główne atuty, jakie rzucili wojskowi na szalę zwycięstwa.
Broni tej Budowlani przeciwstawili dużą ambicję, nie zdeprymowali się renomą mistrza Polski, ostatniego pogromcy w dwucyfrowym stosunku krakowskiej Wisły (12:0 – red.), i za to należą im się słowa uznania.
Najlepiej spisała się, jak zwykle linia napadu z Jarkiem i Spałkiem na czele, która niemało kłopotu przysparzała Szymkowiakowi i mimo silnej zapory defensywy nierzadko zapuszczała się na pole karne CWKS. Pomoc (Klik-Strociak) na ogół wywiązała się ze swego trudnego zadania. Zawiodła natomiast obrona, która nie potrafiła skutecznie ryglować dostępu do swej bramki. Największe niebezpieczeństwo zagrażało zwykle ze strony skrzydeł, gdzie Pohl i Ciupa jak żywe torpedy łatwo rozbijali nasz blok defensywny.
Budowlani z impetem rozpoczęli mecz, narzucili ostre tempo i przez pierwsze 15 min. często niepokoili bramkę Szymkowiaka. Niestety, w okresie tym napastnicy nasi swą „koronkową” grą nie potrafili znaleźć skutecznej recepty na twardą obronę gości i utorować piłce drogę do bramki przeciwnika. A szkoda. Zdobyta w okresie hegemonii Budowlanych choć jedna bramka zmieniłaby może historię wczorajszego meczu.
Pierwsza bramka padła dla CWKS w 21 min. a jej autorem był Ciupa. W 5 min. później Pohl ostrym strzałem podwyższył wynik na 2:0. 31 min. gry, Budowlani atakują prawą flanką, przy piłce jest Spałek, zostaje jednak sfaulowany i sędzia dyktuje rzut karny, który Jarek pewnie zamienia w bramkę.Inicjatywę gry ma jednak w dalszym ciągu CWKS, który dzięki szybkiemu atakowi łatwo zdobywa teren. W 33 min. Kempny strzela 3 bramkę dla CWKS, przy czym nie bez winy był tu bramkarz Budowlanych Kornek. Kontratak Budowlanych. Ładna akcja prawego skrzydła i Jarek ostrym strzałem zmusza do kapitulacji po raz drugi i niestety , ostatni – Szymkowiaka. Wynik do przerwy ustalił w 38 min. Pohl.
Pod koniec pierwszej części spotkania Mielniczek doznał poważnej kontuzji nogi i nie powrócił już na boisko do końca meczu.
W drugiej części spotkania obie drużyny wyczerpane ostrym tempem grały na zwolnionych obrotach. Budowlani, mimo że grają w dziesiątkę, dzielnie jednak dotrzymują kroku swym przeciwnikom.
Piątą bramkę uzyskał w 49 min. Kempny i wynik meczu, mimo licznych obustronnych akcji podbramkowych, nie uległ już zmianie.
„Trybuna Opolska”, nr 210 z 3 IX 1956