17 czerwca 1967 r. kibice opolskiej „Odry” mogli przeżywać radość awansu do najwyższej klasy rozgrywkowej. W meczu 29 kolejki 8-tysięczna widownia oklaskiwała swoich pupili, zwyciężających „Polonię” Bydgoszcz 3:0 (Antoni Kot 11, Engelbert Jarek 12, 25).

„Odra” w pojedynku z bydgoszczanami wystąpiła w najsilniejszym zestawieniu: Kornek, Szczepański, Krawiec, Brejza, Łucyszyn, Zwierzyna, Zaczyński, Klose, Koprek, Kot, Kolek.

Powrót opolan to I ligi był swego rodzaju niespodzianką. Po spadku do II ligi, drużyna zostało mocno odmłodzona. Kontuzje – podczas sezonu – Jarka i Urbasa sprawiły, że większy ciężar podczas spotkań spoczywał na młodych, nieogranych jeszcze zawodnikach, ściągniętych do Opola z niższych klas rozgrywkowych. Szansa, która się przed nimi otworzyła, została przez „młodzików” wykorzystana. Za podsumowanie całego sezonu 1966/1967 może posłużyć tekst Mariusza Gągola („Trybuna Opolska”, nr 144 z 19 VI 1967):

Na jedną rundę przed zakończeniem rozgrywek o mistrzostwo II ligi piłkarskiej opolska Odra, po rocznej kwarantannie powróciła w szeregi 14 najlepszych krajowych zespołów. Rozstała się z nią targana wieloma sprzecznościami wewnętrznymi, dlatego tylko bardziej optymistycznie nastawieni sympatycy liczyli się z możliwością natychmiastowego awansu. ALE CHCIEĆ TO MÓC. W wypadku piłkarzy Odry znalazło to przysłowie pełne potwierdzenie. O ligę walczyli z olbrzymim zapałem rutynowani futboliści, którzy z niejednego pieca chleb jedli, ale też, co jest godne podkreślenia, młodzi zawodnicy, których kariera sportowa dopiero co się rozpoczęła. Opolski cocktail rutyny z młodością okazał się w pełni udany i dlatego w sobotę komplet widzów mógł znów wiwatować na cześć I ligi. Duży wkład w końcowy sukces mają zapewne i trener zespołu, którego humor nigdy nie opuszcza jak i zarząd klubu, nie mówiąc już o energicznym kierownictwie sekcji piłkarskiej. Nie zawiedli w końcowym rozrachunku, patrząc z perspektywy kibice, przechodząc samych siebie na meczu i po meczu z bydgoską Polonią. Dlatego nim się obejrzeliśmy, na tablicy brzmiał rezultat 3:0 dla gospodarzy i dla wszystkich stało się jasne, że ekstraklasy odebrać sobie nie damy. Po spotkaniu było mnóstwo wiwatów a las transparentów najrozmaitszych donosił „urbi et orbi”, że nasza Odra znów w I lidze. Wiele było malutkich transparencików, niewyszukanych, zrobionych na zwykłym pakunkowym papierze. Te cieszyły najbardziej. Autorami ich i wykonawcami byli bowiem 7-8 letni chłopcy, dla których futbol a szczególnie postawa Odry jest wszystkim. Tu i tam zabłysnęła w oku łza… łza radości, że znów nasi ulubieńcy w gronie najlepszych… Na tych najmniejszych widzów najbardziej liczymy. Jako na widzów w dalszym ciągu, a być może przyszłych piłkarzy, którzy potrafią zastąpić aktualnych asów. Bo już dziś martwić się dalej trzeba o przyszłość. Zdać sobie przecież trzeba sprawę, że ekstraklasa to nie przelewki a spaść z niej jest o wiele łatwiej niż się tam dostać. Odra mierzy wysoko. Chce dostać się do finału Pucharu Polski (mecz półfinałowy „Raków” – „Odra” – red.) a także zająć dobre miejsce w I lidze.
Wszystko to jest możliwe do zrealizowania, jeśli poparte zostanie dalszą systematyczną pracą. Nie tylko trenera, ale samych piłkarzy, którzy najlepiej wiedzą czego im brakuje. Tylko praca nad sobą (indywidualna) bez nakazu, prowadzi do opanowania potrzebnych każdemu futboliście trudnych arkanów sztuki piłkarskiej. No cóż, na początek I ligi tyle. Liczymy, że w najbliższym czasie kierownictwo sekcji pn (piłki nożnej – red.) zorganizuje obiecane zebranie z kibicami i spróbuje się znów dowiedzieć co o sukcesie, dalszych planach i postawie piłkarzy myśli szary widz.

Active Image



Stwierdźmy na koniec, że „ODRA ZNÓW PANY”. Oby jak najdłużej.

Archiwalne zdjęcia

Polecamy

Facebook

CPR certification onlineCPR certification onlineCPR certification online