Przerwę w rozgrywkach „niebiesko-czerwoni” wykorzystali na rozegranie kilku spotkań towarzyskich z Otmętem Krapkowice (1:1 – red.), MZKS Nysą (2:0 – red.), Pogonią Prudnik (1:0 – red.) i Polonią Piekary (5:0 – red.).
Do Warszawy podopieczni Ryszarda Wrzosa jechali z celem wywalczenia 1 punktu. Plan zrealizowano z nawiązką, ku radości opolskich fryzjerów (!!!) i rozpaczy ex opolanina Henryka Szczepańskiego (ówczesnego szkoleniowca Gwardii – red.).
Ale zaraz, zaraz… skąd w stolicy wzięli się fryzjerzy? Odpowiedź znajdziecie w poniższym tekście.
21. kolejka: 19.05.1968 Gwardia Warszawa – Odra Opole 0:1 (Małkiewicz 60)
Kornek, Uranin, Brejza, Łucyszyn, Krawiec, Kot, Klose, Jarek, Małkiewicz, Kruk, Koprek
Nowy, bardzo ładny stadion Gwardii Warszawa przy ul. Rakowieckiej okazał się szczęśliwy dla piłkarzy opolskiej Odry. Goście odnieśli bowiem na nim zasłużone zwycięstwo, zdobywając jednocześnie dwa niezwykle cenne punkty.
Pół godziny przed meczem przeszła nad Warszawą krótkotrwała, potężna ulewa. Spotkanie rozpoczęło się w strugach ulewnego deszczu, toteż przed przerwą byliśmy świadkami gry na bardzo ciężkim terenie, na którym lepiej radzili sobie opolanie. Grali oni teraz bardzo agresywnie w obronie, nie dopuszczając do strzału piłkarzy Gwardii.
Jak oświadczył po meczu, bardzo zresztą zadowolony trener Odry mgr R. Wrzos, celem piłkarzy opolskich było wywalczenie w stolicy remisu. Istotnie grę rozpoczęła Odra w ustawieniu 4-3-3, zwracając szczególną uwagę na asekurację własnej bramki. W pierwszej części meczu opolanie bez trudu likwidowali niezbyt skoordynowane ataki piłkarzy Gwardii. Kornek tylko raz znalazł się w niebezpieczeństwie broniąc efektownie strzał Krasuckiego.
Po zmianie stron gra toczyła się już w promieniach słońca, nawierzchnia boiska była jednak w dalszym ciągu miękka. Początkowo przeważa Gwardia. W 55 min. Kornek broni strzał Marczaka z najbliższej odległości, a w chwilę potem groźną sytuację wyjaśnia Brejza.
Odra atakuje bardzo niebezpiecznie wypadami. Gra opolan nie jest wprawdzie zbyt efektowna, znamionuje ją jednak dojrzałość taktyczna i pomysłowość. W 60 min. Klose zagrywa ze skrzydła na pole karne do Kota, ten przedłuża piłkę do Małkiewicza, który błyskawicznie strzela do siatki, obok zaskoczonego Pocialika.
Od tej pory stroną dyktującą tok wydarzeń na boisku są opolanie. Notujemy teraz wiele składnych akcji, za które nasi piłkarze zdobywają poklask widowni. W 75 min. po zagraniu Klosego, strzał Jarka przechodzi minimalnie obok bramki. Po chwili ponownie strzał Jarka z dalszej odległości z trudem broni Pocialik, a w 85 min. piłka po zagraniu Kota i strzale Koprka trafia w poprzeczkę.
Końcowy gwizdek sędziego przyjęła niezbyt liczna, lecz głośna grupa sympatyków Odry, wśród której przeważali opolscy… fryzjerzy, przebywający w Warszawie na pokazach konkursowych, bardzo entuzjastycznie.
„Trybuna Opolska”, nr 138 z 20 V 1968