(I liga - 13. kolejka): 21.11.1971 Wisła Kraków – Odra Opole 1:0 (Krawczyk 72)

Sędzia: Jerzy Świstek (Przemyśl)

Widzów: 2 tys.

Wisła: Stanisław Gonet, Tadeusz Polak, Ryszard Wójcik, Wiesław Lendzion, Adam Musiał, Zbigniew Krawczyk, Andrzej Garlej (Zdzisław Kapka 46), Czesław Studnicki, Kazimierz Kmiecik, Ryszard Sarnat, Hubert Skupnik; trener – Marian Kurdziel

Odra: Andrzej Krupa, Bogdan Harańczyk, Ryszard Dziadek, Wiesław Łucyszyn, Manfred Urbas, Józef Zwierzyna, Ernest Powieczko (Zbigniew Gut 77), Paweł Kokot, Antoni Kot, Leszek Stykała, Józef Klose; trener – Engelbert Jarek

Zwycięstwem nad Odrą zakończyli piłkarze Wisły tak niefortunnie rozpoczęty sezon jesienny, zapewniając sobie „spokojne zimowanie”. Oba zespoły pokazały przy tym, ze dzięki dobremu wyszkoleniu technicznemu stać je na niezłą grę w bardzo trudnych warunkach terenowych (śnieg na boisku, z minuty na minutę w promieniach południowego słońca zamieniał się w błoto). Tym bardziej więc godzi się podkreślić kilka doskonałych zagrań młodziutkiego Garleja, z którego strony zagrażało bramce opolskiej największe niebezpieczeństwo. Kapka, który zajął miejsce Garleja w drugiej połowie, był o wiele słabszy, daleko mniej ruchliwy i jak gdyby mniej ambitnie walczący.

Znakomitą partię rozegrał Lendzion, będący nie tylko filarem defensywy, ale również inicjatorem większości poczynań ofensywnych swojej drużyny. Na pochwałę zasłużyli również Kmiecik i Krawczyk. Bramka na wagę dwóch punktów była ich wspólnym dziełem i zasługą. Kmiecik w szybkim rajdzie wyminął Harańczyka, doprowadził piłkę niemal do linii autowej i – ubiegając usiłującego powstrzymać go Dziadka – przekazał piłkę płasko do środka, a tam Krawczyk z najbliższej odległości umieścił ją w siatce. Krupa, który wielokrotnie interweniował, imponując refleksem, ofiarnością, a nierzadko też efektownością, a któremu sprzyjało też szczęście, był w tym wypadku całkowicie bezradny. Rzadziej – szczególnie w pierwszej połowie – zatrudniany Gonet popisał się w 59 minucie piękną obroną strzału Kota, któremu piłkę, po – bodaj jedynym błędzie Lendziona – przekazał Kokot. Ostry, a idący w róg bramki strzał wybił Gonet na korner.

W liniach obrony na plan pierwszy wybili się Polak w Wiśle i Dziadek w Odrze. Obrońca Wisły przewyższał jednak opolanina bardziej nowoczesnym stylem gry, polegającym na umiejętności inicjowania rajdów pod bramkę przeciwnika z głębi własnego pola. Polak, Lendzion i Musiał o wiele częściej strzelali na bramkę Odry niż Skupnik, Sarnat i Studnicki – ale z celnością było nie najlepiej.

Pierwsza połowa spotkania upłynęła pod znakiem zdecydowanej przewagi wiślaków i ich falowych ataków na bramkę Odry. Po przerwie gra miała bardziej wyrównany przebieg i charakter, a na początku tej połowy piłkarze z Opola przeprowadzili szereg szybkich i składnych ataków na bramkę gospodarzy. Także po stracie bramki ruszyli opolanie do energiczniejszych kontrataków i mieli niejedną szansę zdobycia wyrównania. Powieczko, który już na początku meczu nie popisał się jako strzelec, pudłując z niesłychanie dogodnej i bliskiej pozycji, wypracowanej mu przez Klosego, a także Kot i Kokot zmarnowali najlepsze z tych szans.

Mecz, który z uwagi na transmisję telewizyjną ściągnął na boisko jedynie najwierniejszych i najbardziej wytrwałych sympatyków, w tym kilkudziesięcioosobową grupę przybyszów z Opola, zagrzewającą bez przerwy swoich piłkarzy do walki – toczył się w niezwykle sportowej atmosferze, na co nie bez wpływu było wzorowe prowadzenie zawodów przez sędziego Świstka i jego bocznych kolegów.

Stanisław Habzda

„Sport” (za: historiawisly.pl)

Archiwalne zdjęcia

Polecamy

Facebook

CPR certification onlineCPR certification onlineCPR certification online