Wiosna 1979 miała należeć do Odry. Niestety, jak wiadomo, wielkie oczekiwania skończyły się wielkim rozczarowaniem. Po fatalnym rozpoczęciu rundy wiosennej zespół powrócił na właściwy poziom w momencie, kiedy było już za późno aby walczyć o tytuł. A po ten pewnie zmierzał chorzowski Ruch. W przedostatniej kolejce sezonu 1978/79 Ruch podejmował Odrę. Warunkiem zapewnienia sobie tytułu była jego wygrana, ewentualnie przegrana Widzewa z Szombierkami.
6 czerwca 1979 roku na stadionie przy ul. Cichej zgromadziło się ok. 20 tyś sympatyków chorzowskiego zespołu pewnych, że ich klub bez problemu przypieczętuje mistrzowski tytuł. Pewność powiększał fakt, że Antoni Piechniczek przywiózł do Chorzowa skład pozbawiony czołowych zawodników będących z nim albo skonfliktowanych, jak Tyc, Korek czy Tkaczyk lub pauzujących za kartki jak Adamiec. Zabrakło też Tadeusza Podgórnego powołanego do wojska.
To co się wydarzyło zaskoczyło jednak wszystkich.
Tak zdarzenia relacjonował tygodnik „Piłka Nożna”:
„Odra od początku meczu przyjęła postawę defensywną (...)nie ograniczała się jednak do bezmyślnego wybijania piłki(...) Grała mądrze i dość szczęśliwie. Charakterystyczne, że obrona Odry, w której zabrakło dwóch podstawowych zawodników (...) zupełnie dobrze radziła sobie z najgroźniejszym atakiem w lidze – Mikulski, Małkowicz Beninger. Chorzowianie wprawdzie bardzo dużo strzelali, wypracowali w ciągu całego meczu mnóstwo sytuacji, ale bramki nie zdobyli. Jedną po efektownej akcji Masztalera uzyskał Bolcek, jak zwykle bardzo szybki, waleczny, najgroźniejszy napastnik opolan.
„Wszyscy, którzy czekali na łatwe zwycięstwo byli tym faktem nieci zaskoczeni, ale w dalszym ciągu nikt nie wątpił, że wreszcie któryś z chorzowian pokona Młynarczyka. Nic z tego. W drugiej połowie lunął taki deszcz, że wiele osób po prostu uciekło z trybun pod dach. Atakować w takich warunkach trudniej niż ustawić szyki obronne na własnej połowie. Odra broniła więc jednobramkowej przewagi, a Ruch mimo wielkich wysiłków nie potrafił odrobić straty”
Ostatecznie jednak na stadion dotarła informacja, że Szombierki wygrały z Widzewem 4-1 i zapanował entuzjazm. Ruch mimo przegranej mógł świętować swój 13-ty tytuł mistrzowski. Był to więc sezon, w którym Odra dwukrotnie pokonała późniejszego triumfatora rozgrywek (ze słynnym 3-1 w Opolu na jesień 1978 roku) na koniec nie uzyskując nic. W ostatniej kolejce doszła jeszcze wygrana z Legią Warszawa 2-1 co ostatecznie dało 5 miejsce w lidze. Niestety forma przyszła za późno a Antoni Piechniczek po sezonie rozstał się z Odrą.