Znakomita gra opolan w sezonie 1960 (4. miejsce w lidze) została nagrodzona debiutem w europejskich pucharach, dokładniej rzecz ujmując w Pucharze Intertoto. Grupa, w której znaleźli się piłkarze „Odry” nie należała do najłatwiejszych. Opolanie mieli się zmierzyć ze „Slovanem” Bratysława, „Worwartsem” Berlin i „WAC” Wiedeń.
Los chciał, że pierwsze spotkanie „Odra” rozegrała ze „Slovanem”, którego piłkarze znani byli z szybkiej i kombinacyjnej gry. W spotkaniu, które miano rozegrać 18 czerwca 1961 r. faworytem spotkania byli niewątpliwie naddunajscy „goście”.
Jednakże „Odra” nie zamierzała oddawać dwóch punktów bez walki. Ostatnia ligowa potyczka z „Legią” (w Warszawie 0:0) nastrajała w miarę optymistycznie kibiców (ok. 10 tys. podczas spotkania) jak i piłkarzy. I faktycznie… na ul. Oleskiej gospodarze w składzie:
Kściuk - Strociak, Brejza, Wrzos, Szczepański, Blaut, Stemplowaski, Jarek, Gajda, Piechaczek, Juszczak rozegrali bardzo dobre zawody, pechowo „tylko” remisując. Bramkę dla drużyny „Slovana” zdobył w 32 min. pomocnik Jozef Vengloš (jako trener doprowadził reprezentację Czech do wicemistrzostwa Europy w 1996 r. – red.). W 40 minucie wyrównał niezawodny Engelbert Jarek.
O niedzielnym występie „Odry” w bardzo pochlebnych słowach informowała „Trybuna Opolska” (nr 143 z 19 VI 1961):
Rozżaleni, ale nie zawiedzieni opuszczali wczoraj stadion kibice opolskiej Odry. Rozżaleni na szczęście bramkarza czechosłowackich gości, który chronił swoją świątynię chyba czarami. W to ostatnie naturalnie nikt nie wierzy, lecz pech jaki prześladował na boisku Gajdę, Jarka, a nawet Szczepańskiego, który też strzelał i to celnie, stanął na przeszkodzie do efektownego zwycięstwa Odry w pierwszym meczu z cyklu rozgrywek „Intertoto”.
Z wielkim zainteresowaniem oczekiwaliśmy tego inauguracyjnego pojedynku, który zapowiadał się tym ciekawiej, że Slovan jako trzeci zespół I ligi piłkarskiej CSRS, Brał z powodzeniem udział w wielu turniejach międzynarodowych m.in. w Płd. Ameryce i Afryce.
Na opolskim stadioniegoście potwierdzili w zupełności dobrą o sobie opinię i zagrali bardzo dobry mecz. Na tle ich finezyjnej techniki, opolanie wypadli nadspodziewanie dobrze grając jak za najlepszych swoich czasów. To było piękne widowisko sportowe, poparte szybkimi akcjami obu zespołów.
Odra zasłużyła na zwycięstwo, będąc w przekroju spotkania zespołem lepszym aczkolwiek okresami Czechosłowacy pokazali opolskiej publiczności wiele pomysłowych, popartych dobrą techniką, zagrań. Opolanie byli jednak „twardsi” w ataku, grali nowocześnie, szybko zdobywając teren. Akcje ich z reguły zakończone były ostrymi strzałami. Cóż, pech przekreślił szansę na oba „internetowe” punkty. Można na brak szczęścia narzekać, nie można jednak tego czynić w odniesieniu do naszych piłkarzy.
Pierwsza połowa niedzielnego pojedynku upłynęła przy wyrównanej i szybkiej grze obu zespołów. Mecz w tej części przypominał raczej piłkę ręczną niż nożną. Tak szybkie były obustronne ataki. Dużo było również strzałów, czym popisywali się szczególnie napastnicy drużyny opolskiej.
Pech prześladował opolan już od 8 minuty gry, kiedy to piekielna bomba Jarka trafiła w poprzeczkę. W dwie minuty później „główka” Gajdy rozminęła się z bramką o centymetry. Kolejno notujemy ostre strzały. Szczepańskiego i Juszczaka, odbijające się od poprzeczki lub słupka.
Czyżby wynik bezbramkowy? Nie, to co nie udawało się opolanom, udało się w 32 minucie napastnikom Slovana. Piłka strzelona z kornera wychodzi w pole, gdzie dopadł jej Venglos. Błyskawiczny strzał i goście prowadzą 1:0.
Odra nie załamała się. Stracona bramka dodała bodźca naszym piłkarzom, którzy rzucili się do dalszych prób sforsowania „zaczarowanej” świątyni Hasona. Droga do szczęścia jednak nie jest łatwa. Przekonał się o tym Piechaczek, który strzelił prosto w ręce bramkarza, będąc z nim sam na sam, przekonali się o tym również pozostali napastnicy Odry, nie umiejąc pokonać goalkeapera Slovana.
Na wyrównanie, mimo wielkiego naporu gospodarzy musieliśmy czekać aż do 40 minuty gry. Piłkę otrzymał Gajda, ściągnął na siebie dwóch zawodników Slovana i natychmiast „uruchomił” Jarka. Kapitan Odry nie pokpił sprawy. Z łatwością minął Jankovica, następnie zmylił Hasona i ku ogromnemu zadowoleniu 10-tysięcznej widowni umieścił precyzyjnym strzałem piłkę w siatce.
Druga połowa spotkania nie była już tak szybka. Upał zmęczył zawodników obu zespołów, to też gra uspokoiła się. W tym okresie byliśmy świadkami zdecydowanej przewagi opolan, którzy znaleźli środek na krótkie, poparte dobrą techniką zagrania piłkarzy Slovana. Dalekie przerzuty, szybkie wyjścia do przodu – oto elementy pokazu Odry. Tak, to był naprawdę dobry futbol. Niestety tylko pokaz, bowiem opolanie nie mieli dość szczęścia, aby zmusić Hasona do kapitulacji.
W zespole Odry najlepiej zagrali Jarek, Brejza i Szczepański. Nieźle, jak na początki wypadł Juszczak.