Pomimo kiepskiej postawy na wyjazdach (zero zdobytych punktów!), dopiero w przedostatniej kolejce (w Oberhausen, 0:1 – red.) drużyna Engelberta Jarka straciła szanse na zwycięstwo w grupie. Goszcząc zachodnio-niemiecką drużynę w Polsce, zamierzano się srogo zrewanżować za dosyć pechową porażkę sprzed tygodnia.
Przy 4-tysięcznej widowni, trener E. Jarek desygnował następujący skład:
Krupa (w II połowie wszedł Berger) – Harańczyk, Urbas, Krawiec, Gołębiowski, Zwierzyna, Powieczko, E. Kot, Tyc, Koprek, K. Kot.
Rewanż za „Oberhausen” mógł być pogromem. „Odra” prowadziła już 3:0 i 4:1!!! Jednakże „goście” grali niezwykle ambitnie, doprowadzając do niezwykle nerwowej końcówki. Ostatecznie na ul. Oleskiej padł wynik 4:3 (bramki dla „Odry”: Zwierzyna 4, Tyc 46 i 67, Powieczko 57 – „Rot-Weiss”: Froehlich 65 i 84, Schumacher 68).
Jak to się stało, że niemal pewne zwycięstwo opolan o mały włos nie wymknęło się z rąk?
Odpowiedź w poniższej relacji„Trybuny Opolskiej” (nr 215 z 6 VIII 1972):
O wielkim szczęściu przede wszystkim powinien mówić beniaminek III ligi Małapanew Ozimek, który o mały włos doznałby wątpliwego wzmocnienia w osobie rezerwowego bramkarza Odry Bergera. Ten skądinąd bardzo sympatyczny młody człowiek zaprezentował w sobotę nie tyle fatalną formę, co wręcz absolutny brak talentu bramkarskiego. Dzięki głównie niemu, bardzo fair grający przeciwnicy z niezbyt korzystnego dla nich wyniku 3:0, w końcowym rozrachunku przegrali różnicą jednej bramki.
Berger, który, jeśli chodzi o talenty goalkeeperskie posiada jedynie łatwość celnego podawania piłki ręką, sprezentował im co najmniej dwie, z trzech puszczonych bramek. W wielu innych sytuacjach zachował się fatalnie, udowadniając niezbicie, iż bramkarzem z prawdziwego zdarzenia nigdy nie będzie. Szkoda, albowiem w treningach był zawsze solidny.
Sam mecz powinien był się podobać. Grano z obydwu stron bardzo szybko, a żadna z drużyn nie murowała bramki, co pociągnęło za sobą obfitość sytuacji „golowych”.
W tym spotkaniu opolanie zaprezentowali się o niebo korzystniej niż w meczu ligowym z Gwardią. Jeśli działacze pomyślą o rezerwowym bramkarzu i stoperze z prawdziwego zdarzenia i w tym sezonie mogą być czarnym koniem rozgrywek. W innym przypadku nie będą mogli jak i ich zwolennicy, spać spokojnie.
Niemcy podobali się. Nie nadużywali wagi ciała, prezentując momentami ciekawe i urozmaicone zagrywki. Są może nieco gorsi od Voestu, ale ich repertuar zagrywek jest wyraźnie ciekawszy.Wyróżnić należy z ich teamu głównie bramkarza Gansena, a także Schumachera. Z Odry walczyli dobrze Krupa w bramce, Gołębiowski, Powieczko i Harańczyk. Na osobną pozytywną wzmiankę zasłużył znów Tyc. Jeśli po pozytywnych recenzjach nie zawróci mu się w głowie, mogą być z niego „ludzie”.
Trener drużyny Rot-Weiss Oberhausen G. Rocke: Bardzo dobry mecz, w którym obie drużyny pokazały szybki, czysty futbol. Moja drużyna przemęczona długą i uciążliwą podróżą, odnalazła się dopiero w drugiej odsłonie. Drużynie trenera Jarka gratuluję za zwycięstwo i dobrą grę. Szczególnie bramkarz z pierwszej połowy (Krupa) zasłużył na wysoką ocenę. W swojej drużynie wyróżniam Dicka, Hoffa i Mumme.
Jesteśmy trochę niepocieszeni tym, że mistrzostwo grupy przeszło nam dosłownie koło nosa. Moi podopieczni przejawiają spore oznaki przemęczenia, czemu nie należy się dziwić skoro od 13 miesięcy nie mieli żadnej przerwy.
Trener Odry, E. Jarek: Mecz szybki, dużo bramek. Szansę występu dałem dzisiaj zawodnikom rezerwy, którzy w trudnych ligowych pojedynkach mogą być przydatni na boisku. Moi chłopcy prowadząc wysoko zlekceważyli nieco przeciwnika. Skutkiem tego jest ostateczny rezultat spotkania. Wyróżniam Urbasa, który napracował się jak nigdy.