
Najlepszym okresem gry okazały się dla naszego bohatera lata 1959-1960. Najpierw zabłysnął swoimi nieprzeciętnymi zdolnościami podczas juniorskiego turnieju we Francji (został tam wyróżniony statuetką najlepszego zawodnika). W roku następnym 8-krotnie przywdziewał trykot I-ligowej Odry.
Poniżej przedstawiamy wywiad Bogusława Białka udzielony „Trybunie Opolskiej” (nr 85 z 10 IV 1959) po bardzo dla niego udanym turnieju reprezentacji juniorów we Francji.
A oto wspomnienia Białka z kilkudniowego pobytu w Cannes:
„Po 50-godzinnej podróży do Cannes z jednodniową przerwą w Strassburgu, gdzie zresztą przeprowadziliśmy na tamtejszym stadionie lekki trening, dotarliśmy wszyscy zdrowi i zadowoleni na miejsce turnieju. Zadowoleni byliśmy dlatego, że poza trenerem Cebulą po raz pierwszy bawiliśmy poza granicami Polski.
Kiedy wybiegliśmy na boisko, by stoczyć pierwszy pojedynek z angielskim Chelsea, wszystkim nam nogi drżały jak galareta. Nasi przeciwnicy z Londynu przewyższali nas zdecydowanie warunkami fizycznymi. Efektem debiutanckiej tremy była porażka z późniejszym zwycięzcą turnieju 0:1.
Niepowodzenie to postanowiliśmy pomścić na niemieckiej drużynie BC Augsburg. Nie znaczy to absolutnie, że Niemcy byli aż tak słabi. Nasz plan taktyczny w tym meczu polegał na wzmocnionej defensywie i atakowaniu Niemców szybkimi wypadami. Założenia te wykonaliśmy w zupełności zwyciężając piłkarzy z NRF 4:0.
W meczu o trzecie miejsce zwyciężyliśmy nieoczekiwanie hiszpańską drużynę Jume Madryt 2:0. Na 5 min. przed końcem tego meczu uległem poważnej kontuzji kolana i do Opola przyjechałem w „gipsie”.
Cóż można powiedzieć o samym turnieju i jego aktorach? Przede wszystkim należy podkreślić dużą gościnność Francuzów, którzy czuli do Polaków specjalny sentyment i odwiedzali nas bardzo często w naszej kwaterze. Odwiedzali nas również nasi rodacy zamieszkali we Francji.
Poszczególne mecze oglądało średnio około 6 tys. widzów.
Duże wrażenie zrobiły na mnie w Cannes piękne i nowoczesne budowle. Reklamy neonowe dodają wiele uroku temu pięknemu miastu. Zwiedziliśmy również wspaniałą salę kinową, gdzie odbywają się festiwale filmowe. Na inne przyjemności niestety nie mieliśmy czasu, gdyż czas naglił i trzeba było wracać do kraju.
Największym jednak wrażeniem dla mnie był moment wręczania mi przez przedstawiciela komitetu organizacyjnego turnieju wspaniałej statuetki piłkarza, jako najlepszemu zawodnikowi turnieju”.
„Po zdjęciu gipsu z nogi wznawiam w bież. tygodniu systematyczny trening. Moim cichym marzeniem jest zdystansowanie Kściuka i zajęcie jego miejsca w bramce II-ligowej Odry”.