W 6 kolejce ligowej sezonu 1997/98 "Odra" zmierzyła się w Opolu z ówczesnym liderem drugiej ligi "Polonią" Bytom. "Polonia" tuż przed rozpoczęciem nowego sezonu postanowiła połączyć siły z innym rywalem zza miedzy - "Szombierkami". Oba klubu przystąpiły do fuzji w ramach ratowania piłki nożnej w Bytomiu, która była w katastrofalnym stanie.
Na meczu zjawiło się ok. 4 tys, w tym sporo grupa fanów z Bytomia. "Odra" miała na swym koncie 2 zwycięstwa, 1 remis oraz dwie porażki w 4 i 5 kolejce, które były początkiem końca dobrych występów drużyny w pamiętnym sezonie.
Już w 4 min meczu Józef Żymańczyk strzałem z rzutu wolnego zdobył prowadzenie dla "Odry", a bramka "Józka" okazała się jedyną strzeloną w tym spotkaniu przez nasz zespół. Trzy minuty po objęciu prowadzenia, "Polonia" zdobyła wyrównującego gola, a szczęśliwym strzelcem okazał się Brosz. Prawą stroną boiska rajd przeprowadził Kandziora, dośrodkował w pole karne, a nadbiegający Brosz strzałem z pierwszej piłki posłał futbolówkę tuż obok słupka bramki strzeżonej przez Mokrzyckiego, które nie zdołał nawet wykonać żadnego ruchu.
Mecz stał na dobrym poziomie, choć obfitował w wiele ostrych spięć i zagrań, a piłkarze otrzymali kilka żółtych kartek. Niestety jeden z zawodników "Odry" Krzysztof Chełpa został usunięty z boiska przez arbitra, kiedy to sfaulował wychodzącego na czystą pozycję zawodnika Polonii w 38 min spotkania.
Osłabiona "Odra" przez kilkanaście minut dotrzymywała kroku grającej w liczebnej przewadze bytomskiej "Polonii" stwarzając nawet kilka groźnych sytuacji podbramkowych, które przeważnie kończyły się niecelnymi strzałami. Niestety w 73 min stało się to czego można było się spodziewać. Piłkarz Polonii - Fornalak zdobył pięknego gola dla swojej drużyny uderzając piłkę tuż pod poprzeczką z kilkunastu metrów czym ustalił wynik spotkania. Uradowani kibice z Bytomia po zakończeniu meczu przeskoczyli przez płot ogradzający boisko od trybun i wbiegli na murawę podziękować zawodnikom za zwycięstwo.
Po meczy trener "Odry" Zygfryd Blaut stwierdził, że porażka wynikała bardziej z błędów popełnionych przez sędziego, aniżeli z gry zawodników.