Sędzia: Orlicz (Kielce)
Widzów: 20 tys.
Odra: Andrzej Krupa, Bogdan Harańczyk, Ryszard Dziadek, Joachim Krawiec, Wiesław Łucyszyn, Józef Zwierzyna, Manfred Koprek, Leszek Stykała, Antoni Kot, Karol Kot, Józef Klose; Trener – Engelbert Jarek
Górnik: Jan Gomola, Jan Wraży, Jerzy Gorgoń, Henryk Latocha, Zygmunt Anczok, Zygfryd Szołtysik, Erwin Wilczek, Hubert Skowronek, Jan Banaś, Włodzimierz Lubański, Alojzy Deja (Alfred Olek 68); Trener – Antoni Brzeżańczyk
„Sport”
Mistrz i beniaminek w zmienionych rolach.
OPOLE (tel. wł.). Dla niejednego entuzjasty piłkarstwa świetna passa opolskiego beniaminka jest dużym zaskoczeniem. Trzeba jednak przyznać, że nie jest to dziełem przypadku. Trener Jarek zmontował zespół imponujący ogromną ambicją i konsekwentną realizacją założeń taktycznych, trafnie dobieranych do poszczególnych przeciwników. Nie inaczej było w spotkaniu z wielokrotnym mistrzem Polski. Opolanie z żelazną konsekwencją stosowali krótkie, agresywne krycie, wybijający tym z uderzenia renomowanych przeciwników. Zwłaszcza Krawiec "zaopiekował" się pieczołowicie Lubańskim, a Łucyszyn i Harańczyk z powodzeniem kontrolowali ruchy Banasia i Szołtysika.
Pierwsza połowa spotkania należała bezsprzecznie do gospodarzy. Atakowali oni z wielkim animuszem przy przykładnej okresami współpracy całego ataku z linią pomocy. Do 34 minuty napór opolan nie przynosił jednak bramkowych efektów. W 34 minucie za faul Wrażego na Klosem sędzia podyktował rzut wolny z 17m. Piekielną bombę Dziadka Gomola wypuścił z rąk i piłka o centymetry przekroczyła linię bramkową. Przy nie milknącym dopingu 20-tysięcznej widowni gospodarze poszli "za ciosem" atakując na przemian środkiem i z obu flanek. Choć w tym okresie gry górnicy rzadziej gościli na przedpolu Krupy, kilka ich wypadów było jednak przedniej marki. Najdogodniejszą sytuację miał w 38 min. Szołtysik, który będąc sam na sam z bramkarzem Odry, strzelił mu z kilku metrów prosto w ręce. Inne zgoła oblicze miała druga cześć spotkania. W tym czasie opolanie poświęcili więcej uwagi asekurowaniu własnej bramki i stroną częściej atakującą byli górnicy. Stosowali oni różnorodne zagrywki wsparte ich silną bronią - techniką. W 57 minucie Szołtysik ograł kilku obrońców, lecz jego zakusy załamały się na niezawodnym Dziadku. W kilka minut później Wilczek, Lubański i Anczok oddali mierzone strzały, które bramkarz Krupa obronił tylko dzięki intuicji. Jednak w miarę nadarzających się okazji również i Odra atakowała niebezpiecznie z wypadów, a motorem tych akcji był najczęściej niezmordowany Zwierzyna. Końcówka należał już bezsprzecznie w całości do gości. Jeszcze na 3 minuty przed końcem spotkania idealnie wypuszczony przez Skowronka Lubański przestrzelił z 8 m.
Po meczu powiedzieli:
A. BRZEŻAŃCZYK: Było to bardzo dobre spotkanie, żywe i utrzymane do końca w dużym tempie. Odra imponowała ambicją i sercem do gry. W zespole tym podobali mi się szczególnie niezmordowany Zwierzyna oraz Krawiec w obronie. W mojej drużynie wszyscy grali na równym poziomie. Uważam, że strzał Dziadka, choć przedniej marki, był do obrony i Gomola ponosi winę za wypuszczoną już z rąk piłkę.
E. JAREK: Mam tylko same słowa uznania dla moich podopiecznych, zwłaszcza dla ich ambicji, kondycji i żelaznej dyscypliny w realizowaniu założeń taktycznych. Był to najlepszy w tym roku mecz w Opolu.
Sędzia p. ORLICZ: Zawodnicy obu drużyn ułatwiali mi zadanie swoją grą fair i koleżeńską postawą. Mecz był bardzo ciekawy, a ambicja Odry godna podziwu.
M. WACŁAWSKI, „Sport” nr 136 z 30 sierpnia 1971 r.
(za wikigornik.pl)